Z pączkiem na Amerykę

Paczki_-_stos

Trzech amerykańskich senatorów, w tym były kandydat prezydencki John McCain, wystosowało do pani premier Szydło z Worka list z wyrazami zaniepokojenia o stan polskiej demokracji. Wszyscy trzej panowie przedstawiają się w liście buńczucznie jako „przyjaciele Polski”, choć oczywiste jest nad Wisłą to, że byliby to zdrajcy narodu, gdyby nie to, że mają wyłącznie amerykańskie paszporty i nie da się ich w ten sposób oskarżyć.

Strona polska „dała odpór” amerykańskim zakusom na polską suwerenność i prawo rządu do beztroskiej zamordyzacji Rzeczpospolitej, stwierdzając, że senatorowie to kompletni ignoranci (w domyśle idioci), mieszający się w wewnętrze sprawy RP, o których nie mają pojęcia, ponieważ wiedza ta jest wyłączną własnością rządzącej partii.

Wiedziony poczuciem obywatelskiego obowiązku wobec ojczyzny, skonstruowałem prostą linię obrony przed agresywną postawą amerykańskich senatorów, którzy nie są w stanie docenić nieokiełznanej „dobrej zmiany” w Polsce. Agencja Reutera, w chwili niewytłumaczalnej propolskiej słabości, opublikowała w połowie lutego artykuł o dramatycznie wzrastającej popularności polskich pączków w USA, nie tylko w Chicago, ale w wielu innych częściach USA. Materiał ten jest obszerny, optymistyczny i ociekający lukrem. Zawiera nawet instrukcje na temat poprawnego wymawiania słowa „pączki”.

Wynika z tego oczywisty wniosek – o Polsce można mówić i pisać na Zachodzie w czysto pozytywnych kategoriach, ale pod warunkiem, że nie dotyczy to obecnej władzy i polityki, lecz kulinariów. Zamiast się pieprzyć z odpowiadaniem na krytykę sypiącej się w gruzy polskiej demokracji, należy promować takie chicagowskie instytucje jak „Glazed and Infused”, które zdaniem Reutera eksperymentują z nowymi pączkowymi nadzieniami i dowodzą nieustannie, iż Polacy są powszechnie zadowoleni, szczególnie w tłusty czwartek, ale nie tylko. Ponadto, na rynku pączków Polska bije Amerykę, ponieważ amerykańskie doughnuts mają w środku dziurę i są do kitu.

Pan minister Brzęczyszczykiewicz, który zwykle nie wie, o czym mówi, a który właśnie przybył do USA, winien ograniczyć swoje rozmowy z Amerykanami do pączków. Przynajmniej można się najeść i zapomnieć o rzeczywistości.

Gallus Anonymus Americanus

 

Super(PiS)man

IMG_0160 copy

W odpowiedzi na śmiałą tezę polskiego pisma „Od Rzeczy”, że Jarkolissimus jest postrachem dla europejskich lewaków, zapewniam, że Ameryka się nie boi i być może wystawi do walki Hillary Wonder Woman Clinton. W ten sposób dojdzie do podniebnej, polsko-amerykańskiej naparzanki oraz późniejszej ugody, w wyniku której Jarek i Hillary polecą ramię w ramię do Metropolis, by wspólnie ćpać kryptonit, popijać siwuchę i zagryzać kiszonym ogórasem. Ku chwale Ojczyzny!

Nawet jeśli Hillary zostanie odtrącona przez nieufny amerykański elektorat, nie musimy się niczego bać, ponieważ na ławce rezerwowych mamy jeszcze obiecującego socjalistę oraz totalnego kretyna, chociaż obawiam się, iż z tym drugim Prezes znajdzie szybko wspólny język bez jakiejkolwiek walki.

Bernie_superman copy

Gallus Anonymus  Americanus