Na wczasy do San Escobaru

Witek i flaga San Escobaru. Witek jest niestety realny, ale flaga nie.

Polski minister spraw zagranicznych, Witold Brzęczyszczykiewicz, odwiedził siedzibę ONZ, by agitować na rzecz niestałego członkostwa RP w Radzie Bezpieczeństwa. Jak sam stwierdził, przeprowadził szereg niezwykle produktywnych, dwustronnych rozmów z delegacjami kilku krajów, w tym karaibskiego państwa San Escobar. Mówi się, że w planie są też spotkania z wysłannikami Wysp Hula Gula, Republiką Południowego Banana, Zjednoczonymi Emiratami Okolic Nowej Zelandii oraz Stanami Sahary Równikowej.

Tylko patrzeć dnia, gdy Polacy ruszą tłumnie na wakacje w San Escobarze, gdzie plaże są niezwykle czyste, gdyż nie istnieją. Nie ma tam też żadnej przestępczości. Jest to zatem raj, w którym trzeba czym prędzej umieścić na stałe pana ministra.

Z Witka i jego zmyślonego kraju rży cały świat, a brytyjski dziennik „The Daily Telegraph” poświęcił nawet temu wydarzeniu spory artykuł. Jednak być może jednym z najtrafniejszych komentarzy, który pojawił się w serwisie Twitter, była ta oto opinia: „wszystko to może jest śmieszne, ale tylko do momentu, w którym zdamy sobie sprawę z tego, że Polsce zostali już tylko trzej sojusznicy: Białoruś, Węgry oraz wyimaginowany kraj karaibski”.

Amen.

Gallus Anonymus Americanus (niezła Sanescobarka, nie?)