Zatrzymajcie go sobie!

W obliczu szybko nadciągającej wizyty Donalda Trumpa w Polsce, mam do rodaków prostą prośbę – zatrzymajcie go sobie! Z pewnością znajdzie on wspólny język z Jądrusiem Dudusiem, a może się nawet do niego wprowadzi, choć w związku z jego karierą spontanicznego cipołapa jest to być może nieco niebezpieczne (zarówno dla samej Jędrnej Trąby Niektórych Polaków, która sama jest bezwolną cipą, jak i jego małżonki).

Amerykańskie media już dawno uznały, iż Obersturmbannführer Drumpf zdecydował się pojechać do Polski tylko dlatego, by „udowodnić”, że jest tak samo antyrosyjski jak obecna władza w RP. Ale zaraz potem pojedzie na G20, gdzie spotka się ze swoją ruską kochanką i przy samowarze wszystko obgada. Zresztą być może już dawno obgadał.

Gallus Anonymus Americanus

Żaba zjadła Kaczora

Prezydent Duduś powiesił 2 maja flagę narodową na wieży warszawskiego Zamku Królewskiego, a następnie rozdawał wraz z małżonką małe chorągiewki zgromadzonym „tłumom” wielbicieli, czyli garstce uważnie dobranych warszawiaków. Wszystko to obserwowała nadęta Maciora w towarzystwie generałów.

Niestety ten festiwal udawanego patriotyzmu został poważnie zakłócony przez młodego żabojada, Emmanuela Macrona, który niemal na pewno zostanie nowym prezydentem Francji,  a który – powodowany nieznajmością geniuszu Jarkolissimusa i czeredy zniewolonych zauszników – zasugerował, że jego skrajnie prawicowa przeciwniczka w wyborach, Marine Le Pen, widzi sojuszników w osobach Putina, Orbana i Kaczyńskiego.

Polski MSZ wyraził ubolewanie, ale nie ustami ministra Witolda Brzęczyszczykiewicza, jako że ów był w Australii i szukał w krzakach jakiegoś telefonu, z którego mógłby zadzwonić do zdegradowego konsula honorowego w Ohio, pani Marii Szonert-Biniendy, by jej powiedzieć, iż Tusk nie służył w SS, lecz w Waffen-SS.

Wszystko to odbywa się niestety na oczach coraz bardziej zdumionego świata. Podobno sam Putin nie wie już, o co tu chodzi i zadzwonił do Jarka, ale ów był zajęty odsłanianiem 125. pomnika swojego brata.

Gallus Anonymus Americanus

Palant w czapce

Prezio z Żoliborza dał się sfotografować w czapce Drumpfa, w której wygląda dokładnie tak samo, jak obecny – że się tak nieprzystojnie wyrażę – prezydent USA, czyli jak goła dupa zza krzaka, tyle że sztucznie uśmiechnięta. Czapka z napisem „Make America Great Again” ma dość niezwykłe właściwości, jako że zdaje się zawsze lądować nieomylnie na czaszkach matołów.

Obok Jarkolissimusa siedzi Matthew Tyrmand, syn pisarza Leopolda Tyrmanda. Trudno zgadnąć, z czego Mateusz się tak cieszy, ale na szczęście takiej samej czapki nie przywdział. Jeśli Kaczor liczy na to, iż czapka wyjedna mu u Drumpfa jakoweś względy, to się głęboko myli. Obersturmbannfueher w  Białym Domu nie ma czasu na takie głupoty, gdyż jest całkowicie zajęty rozwalaniem Ameryki oraz bombardowaniem  przypadkowo wybranych celów w równie przypadkowo wybranych częściach świata. W tej sytuacji dodatkowe rozwalanie Polski za bardzo go nie interesuje, tym bardziej, iż jego doradcy na pewno już mu donieśli, że w dziele tym PiS-dowcy nie potrzebują żadnej pomocy.

Gallus Anonymus Americanus

 

Świr w NATO

Nowy oddział helikopterów konnych dla polskiej armii.

W różnych – zajadle antypolskich, ma się rozumieć – mediach, takich np. jak „The New York Times”, „The Economist” oraz „The Washington Post”, pojawiły się wzmianki o tym iż w NATO nikt nie chce rozmawiać z ministrem Macierewiczem, gdyż postrzegany jest on jako osoba lekko stuknięta. Ów brak piątej klepki, tak przecież potrzebnej do prowadzenia sensownych konwersacji z zachodnimi partnerami, staje się na tyle oczywisty, iż wkrótce pan minister może pogrążyć się w kompletnej izolacji, skazany na bawienie się w kącie Europy kolejnymi modelami samolotu TU-154.

Na szczęście nie ma to już większego znaczenia, jako że armia RP z wolna przestaje istnieć, a zatem ogólny poziom jebnięcia Maciory stanie się dla NATO faktem poślednim.  Kiedyś do rozwalenia armii polskiej trzeba było jakiegoś blitzkriegu. Dziś wystarczy jeden świr.

Gallus Anonymus Americanus

Jest dobrze, ale nie beznadziejnie

W zasadzie ręce opadają. „Dyplomatyczny sukces” rządu PiS zaczyna być na Zachodzie kwitowany w ten sposób:

Biedny John Cleese – nawet nie wie zapewne, do czego się przydał.

Gallus Anonymus Americanus

Kacza logika

Światowe media nie mogą się nadziwić, że polski rząd jako jedyny w UE nie tylko nie popiera kandydatury rodaka, Donalda Tuska, na stanowisko szefa Rady Europejskiej, ale proponuje kandydata alternatywnego,  Saryusz-Wolskiego. „Polacy strzelają sobie sami w stopę” – stwierdza gazeta „The Boston Globe”. „Gdzie tu logika? – pyta komentator amerykańskiego portalu Politico.

Jak to gdzie? Logika jest nie tylko kacza, ale również niepodważalna. Zilustrować to może następujący przykład piłkarski. Jeśli kiedyś okaże się, iż Robert Lewandowski skrycie popiera ludzi gorszego sortu, czyli wrogów kurdupla z Żoliborza, PiS wyda dyrektywę, by piłkarzowi złamać obie nogi i usunąć go z reprezentacji, tak by Polska przegrała resztę meczów eliminacyjnych i nie pojechała na mistrzostwa świata do Rosji. Rzeczpospolita jest całkowicie bez znaczenia. Liczy się wyłącznie Jarkolissimus.

Gallus Anonymus Americanus

Ein Reich, ein Volk, ein Dureń

Krycha Pawłowicz, znana też jako wściekły buldog konusa z Żoliborza, bohatersko obroniła Polskę przed zakusami niemieckiego imperium o nazwie Kaufland. Posłanka skutecznie wymogła decyzję, na mocy której sklepy tej sieci nie będą już mogły reklamować się sloganami o „naszych produktach”. No bo przecież wiadomo, że dla szwabskich uzurpatorów liczy się przede wszystkim Sauerbraten, a nie bigos. Nie będzie nam wszak Niemiec dzieci germanił i wciskał im we facjaty obcy kulturowo Wurst!

Niemieckie media na razie milczą na ten temat, pytając się zapewne wzajemnie „Was ist los?”. No ale przecież wiadomo – kapusta i kwos.

Gallus Anonymus Americanus

WWKW

Powyższa mapa obrazuje stopień otumanienia narodu amerykańskiego religią. Wynika z niej dość jednoznacznie, że dwa stany, które klepią od lat największą biedę, czyli Alabama i Mississippi, są najbardziej religijne. Są to też stany, w których wybory może wygrać każdy dureń, o ile tylko jest zaślepionym, skrajnym konserwatystą o rasistowskich tendencjach.

Mapa ta pozostaje od dekad niezmienna i w zasadzie jest zgodna z dwiema innymi mapami: podziału USA z okresu wojny domowej w XIX wieku i dzisiejszego podziału sił między republikanami i demokratami (choć z pewnymi korektami).

W swoim czasie widziałem bardzo podobną mapę Polski, która sugerowała, że im dalej na wschód, tym więcej krzyży i uwielbienia Jarkolissimusa oraz jego jedynie słusznej partii.

W związku z tym mam następującą propozycję, która będzie kontrą dla planów utworzenia tzw. Wielkiej Warszawy. Ze stanów Vermont i Maine (tych ledwie zielonych na mapie) oraz z Wrocławia trzeba czym prędzej stworzyć Wielkie Wolne Księstwo Wrocławskie, w którym kościoły będą wyłącznie zabytkami, księża przewodnikami turystów, a politycy będą musieli mieć minimum 1,60  wzrostu bez kapelusza. Trump z pewnością inicjatywę tę poprze w czasie lipcowej wizyty w Polsce, ponieważ i tak nie ma pojęcia, o co chodzi i dlaczego jest Polska, nie mówiąc już o tym gdzie. Natomiast mieszkańcy stanów Vermont i Maine z ulgą przyjmą wyzwolenie z trumpizmu.

Gallus Anonymus Americanus

Rufą do demokracji

Minister Brzęczyszczykiewicz stwierdził w swoim expose, że nie wszyscy na Zachodzie zauważyli, iż Polska wstała z kolan. No bez jaj – zauważyli, tyle że jeśli kolana należą do kurdupla, trudno się czasami zorientować, czy facet klęczy, czy stoi.

Jednak niezależnie od imputowanej światu pozycji Polski wszystkie media zachodnie w zasadzie zgodne są co tego, że nawet jeśli RP wstała z kolan, to nadal dryfuje rufą do demokracji.

Gallus Anonymus Americanus

Dronem na Greenpoint

Doradczyni Obersturmbannführera Donalda Drumpfa w niedawnym wywiadzie telewizyjnym uzasadniała dekrety antyimigracyjne swojego zwierzchnika tym, że mają one na celu wyeliminowanie takich wydarzeń jak np. „rzeź w Bowling Green”.

Jest jednak pewien kłopot. W tym niewielkim mieście w stanie Kentucky nigdy żadnej rzezi nie było. Zapuszkowali tam jedynie dwóch ludzi podejrzanych o planowanie jakichś tam ataków. A skoro zmyślenie masakry jest obecnie całkiem możliwe, dlaczego nie można wyssać z palca polskiej inwazji na Białoruś? Okazuje się, że można. Bliscy doradcy obecnego lokatora Białego Domu dostali polecenie zbadania przypadków „wtargnięć” polskich sił zbrojnych na terytorium batki Łukaszenki.

Na miejscu kurdupla z Żoliborza bardzo bym się tymi doniesieniami niepokoił, gdyż wygląda na to, że Drumpf szuka jakichś usprawiedliwień ewentualnego podania Polski na tacy Putinowi. Jednakowoż z innych, konkurencyjnych doniesień wynika, iż rząd RP, (a szczególnie wszędobylska Maciora), nakazał zbadanie przypadków nagminnego torturowania i bicia Polaków w dużych miastach USA. W tych warunkach polski atak dronami na Greenpoint wydaje się być nieunikniony. Przy okazji może też cały przyległy stan New Jersey zostanie wcielony do „Wielkiej Warszawy”.

Gallus Anonymus Americanus