Ein Reich, ein Volk, ein Dureń

Krycha Pawłowicz, znana też jako wściekły buldog konusa z Żoliborza, bohatersko obroniła Polskę przed zakusami niemieckiego imperium o nazwie Kaufland. Posłanka skutecznie wymogła decyzję, na mocy której sklepy tej sieci nie będą już mogły reklamować się sloganami o „naszych produktach”. No bo przecież wiadomo, że dla szwabskich uzurpatorów liczy się przede wszystkim Sauerbraten, a nie bigos. Nie będzie nam wszak Niemiec dzieci germanił i wciskał im we facjaty obcy kulturowo Wurst!

Niemieckie media na razie milczą na ten temat, pytając się zapewne wzajemnie „Was ist los?”. No ale przecież wiadomo – kapusta i kwos.

Gallus Anonymus Americanus

WWKW

Powyższa mapa obrazuje stopień otumanienia narodu amerykańskiego religią. Wynika z niej dość jednoznacznie, że dwa stany, które klepią od lat największą biedę, czyli Alabama i Mississippi, są najbardziej religijne. Są to też stany, w których wybory może wygrać każdy dureń, o ile tylko jest zaślepionym, skrajnym konserwatystą o rasistowskich tendencjach.

Mapa ta pozostaje od dekad niezmienna i w zasadzie jest zgodna z dwiema innymi mapami: podziału USA z okresu wojny domowej w XIX wieku i dzisiejszego podziału sił między republikanami i demokratami (choć z pewnymi korektami).

W swoim czasie widziałem bardzo podobną mapę Polski, która sugerowała, że im dalej na wschód, tym więcej krzyży i uwielbienia Jarkolissimusa oraz jego jedynie słusznej partii.

W związku z tym mam następującą propozycję, która będzie kontrą dla planów utworzenia tzw. Wielkiej Warszawy. Ze stanów Vermont i Maine (tych ledwie zielonych na mapie) oraz z Wrocławia trzeba czym prędzej stworzyć Wielkie Wolne Księstwo Wrocławskie, w którym kościoły będą wyłącznie zabytkami, księża przewodnikami turystów, a politycy będą musieli mieć minimum 1,60  wzrostu bez kapelusza. Trump z pewnością inicjatywę tę poprze w czasie lipcowej wizyty w Polsce, ponieważ i tak nie ma pojęcia, o co chodzi i dlaczego jest Polska, nie mówiąc już o tym gdzie. Natomiast mieszkańcy stanów Vermont i Maine z ulgą przyjmą wyzwolenie z trumpizmu.

Gallus Anonymus Americanus

Rufą do demokracji

Minister Brzęczyszczykiewicz stwierdził w swoim expose, że nie wszyscy na Zachodzie zauważyli, iż Polska wstała z kolan. No bez jaj – zauważyli, tyle że jeśli kolana należą do kurdupla, trudno się czasami zorientować, czy facet klęczy, czy stoi.

Jednak niezależnie od imputowanej światu pozycji Polski wszystkie media zachodnie w zasadzie zgodne są co tego, że nawet jeśli RP wstała z kolan, to nadal dryfuje rufą do demokracji.

Gallus Anonymus Americanus

Dronem na Greenpoint

Doradczyni Obersturmbannführera Donalda Drumpfa w niedawnym wywiadzie telewizyjnym uzasadniała dekrety antyimigracyjne swojego zwierzchnika tym, że mają one na celu wyeliminowanie takich wydarzeń jak np. „rzeź w Bowling Green”.

Jest jednak pewien kłopot. W tym niewielkim mieście w stanie Kentucky nigdy żadnej rzezi nie było. Zapuszkowali tam jedynie dwóch ludzi podejrzanych o planowanie jakichś tam ataków. A skoro zmyślenie masakry jest obecnie całkiem możliwe, dlaczego nie można wyssać z palca polskiej inwazji na Białoruś? Okazuje się, że można. Bliscy doradcy obecnego lokatora Białego Domu dostali polecenie zbadania przypadków „wtargnięć” polskich sił zbrojnych na terytorium batki Łukaszenki.

Na miejscu kurdupla z Żoliborza bardzo bym się tymi doniesieniami niepokoił, gdyż wygląda na to, że Drumpf szuka jakichś usprawiedliwień ewentualnego podania Polski na tacy Putinowi. Jednakowoż z innych, konkurencyjnych doniesień wynika, iż rząd RP, (a szczególnie wszędobylska Maciora), nakazał zbadanie przypadków nagminnego torturowania i bicia Polaków w dużych miastach USA. W tych warunkach polski atak dronami na Greenpoint wydaje się być nieunikniony. Przy okazji może też cały przyległy stan New Jersey zostanie wcielony do „Wielkiej Warszawy”.

Gallus Anonymus Americanus