Żaba zjadła Kaczora

Prezydent Duduś powiesił 2 maja flagę narodową na wieży warszawskiego Zamku Królewskiego, a następnie rozdawał wraz z małżonką małe chorągiewki zgromadzonym „tłumom” wielbicieli, czyli garstce uważnie dobranych warszawiaków. Wszystko to obserwowała nadęta Maciora w towarzystwie generałów.

Niestety ten festiwal udawanego patriotyzmu został poważnie zakłócony przez młodego żabojada, Emmanuela Macrona, który niemal na pewno zostanie nowym prezydentem Francji,  a który – powodowany nieznajmością geniuszu Jarkolissimusa i czeredy zniewolonych zauszników – zasugerował, że jego skrajnie prawicowa przeciwniczka w wyborach, Marine Le Pen, widzi sojuszników w osobach Putina, Orbana i Kaczyńskiego.

Polski MSZ wyraził ubolewanie, ale nie ustami ministra Witolda Brzęczyszczykiewicza, jako że ów był w Australii i szukał w krzakach jakiegoś telefonu, z którego mógłby zadzwonić do zdegradowego konsula honorowego w Ohio, pani Marii Szonert-Biniendy, by jej powiedzieć, iż Tusk nie służył w SS, lecz w Waffen-SS.

Wszystko to odbywa się niestety na oczach coraz bardziej zdumionego świata. Podobno sam Putin nie wie już, o co tu chodzi i zadzwonił do Jarka, ale ów był zajęty odsłanianiem 125. pomnika swojego brata.

Gallus Anonymus Americanus

(Visited 100 times, 1 visits today)